Oto pierwsze opinie przedsiębiorców reprezentujących różne branże na temat mijającego roku. Czy był lepszy, czy gorszy? Niestety, odczucia w tym względzie są bardzo różne.
Paweł Białas, członek zarządu w łódzkiej Emapie
Wszystko wskazuje na to, że ożywienie w polskiej gospodarce zaczyna przynosić efekty w postaci wyników poszczególnych przedsiębiorstw – nie tylko dużych, ale także tych z sektora MŚP. Klimat prowadzenia biznesu wyraźnie się poprawił i – miejmy nadzieję – jeszcze przez jakiś czas utrzyma się na tym niezłym poziomie. Wzrost byłby jednak dużo pokaźniejszy, gdyby złagodzono wymiar pozapłacowych kosztów pracy, będących bezapelacyjnie największą zmorą przedsiębiorców.
W naszej branży miniony rok był kontynuacją trendu, jaki daje się obserwować już od kilku lat – stale rosnącego zainteresowania geoinformatyką dla biznesu. Coraz więcej przedsiębiorstw zaczyna zdawać sobie sprawę ze znaczenia aspektu przestrzennego w zarządzaniu firmą, dzięki czemu Emapa może uznać minione miesiące za stosunkowo udane. Pozwala nam to również na stały rozwój w prognozowanych przez nas kierunkach wzrostu rynku.
Tadeusz Paprocki, właściciel sklepów z zegarkami i warsztatów zegarmistrzowskich w Warszawie
W mojej branży trudno mówić, by cokolwiek poprawiło się w 2005 roku. Jest wręcz przeciwnie. Porównując obroty z listopada 2004 do listopada 2005, wychodzi, że w mijającym roku są one o połowę mniejsze. Handel zegarkami praktycznie zamarł. Osobiście przyczynę tego upatruję w bardzo wysokim bezrobociu, w tym, że ludzie nie mają pieniędzy na zakupy czegoś innego niż artykuły pierwszej potrzeby. Szczególnie wiele młodych osób nie ma pracy, a więc i pieniędzy, a to oni byli moimi głównymi klientami. Wobec rosnącej konkurencji na rynku i sytuacji na rynku pracy przyszłość widzę w ciemnych barwach. Nie wiem, czy nie będę zmuszony ograniczyć skali firmy, co może się okazać konieczne przy wysokich kosztach wynajmu lokali.
Jednym z istotnych czynników, które utrudniają prowadzenie niedużego biznesu, jest praktyczny brak uzyskania małego kilkutysięcznego kredytu, czasem niezbędnego w działalności gospodarczej. Załóżmy, że potrzebuję kupić jakieś nowe urządzenie do warsztatu. Żaden bank nie udzieli mi kredytu wobec niskich obrotów firmy, z kolei gdybym miał inne odpowiednie zabezpieczenie kredytu, to bym go po prostu nie potrzebował. Widocznie banki, znajdujące się głównie w rękach zagranicznego kapitału, nie są zainteresowane poprawą kondycji małego polskiego biznesu.
Agnieszka Laska, właścicielka sklepów z odzieżą dziecięcą w woj. zachodniopomorskim
W branży odzieżowej w minionym roku we znaki dała się pogoda. Długie lato opóźniło sprzedaż kolekcji jesiennych i zimowych. Sprzedaję odzież dziecięcą głównie marki Hac@Hac (Playfull), choć od pewnego czasu rozszerzam asortyment o kolejne marki, np. ostatnio o markę Pimm. Zainwestowałam też w kolejny sklep. W tej chwili mam trzy punkty handlowe: w Koszalinie, Sławnie i otwarty w połowie tego roku w Bytowie.
W moim przypadku, niezależnie od jesiennego opóźnienia w handlu odzieżą, interes lepiej idzie w tych dwóch mniejszych miejscowościach. W Koszalinie prawdopodobnie przeszkadza mi większa konkurencja. Niestety, w przyszłym roku będę zmuszona do niewielkiej redukcji zatrudnienia. Nie podobają mi się ponadto pojawiające się dookoła, jak grzyby po deszczu, sklepy z używaną odzieżą. Sprzedaję ubranka raczej z wyższej półki, dbam więc o wygląd sklepu i witryn, a sąsiedzkie „lumpeksy” z niedbale wyeksponowaną odzieżą psują ten widok.
Dariusz Mroczek, właściciel pracowni projektowania wnętrz ACB Design, Kazimierz Dolny
W branży projektowania wnętrz komercyjnych (sklepy, biura itp.) w 2005 r. panował raczej zastój. U nas największy ruch był na początku lat 90. Poza koniunkturą dla takich firm jak moja - jedno-, dwuosobowych – są jeszcze dwa inne duże utrapienia. Pierwsze, to konieczność rozliczania się co miesiąc i płacenia ZUS-u, a moja praca ma charakter cykliczny. Nie otrzymuję regularnie co miesiąc wpływów. Na przykład teraz borykam się z kontrahentem, który za projekt zapłacił tylko częściowo. I tu pojawia się drugi problem. VAT musiałem zapłacić od razu w całości, bo wynikał z faktury, a pieniędzy jeszcze nie dostałem i nie wiem, kiedy dostanę. To zarzyna biznes. Prowadzenie jednoosobowej działalności gospodarczej wiąże się z wielką biurokracją. Dlatego nie mogę rozliczać się ryczałtem raz na rok?
Pewnym ułatwieniem w mojej branży, widocznym zwłaszcza w 2005 r., jest możliwość śledzenia w Internecie na bieżąco rynku materiałów, mebli, urządzeń i wszystkiego, co mi jest potrzebne do sporządzenia projektu. To się poprawia i rozbudowuje, a co ważne - całą tę ofertę mogę sprawdzać nie wychodząc z domu.
Wiesław Włodarski, licencjonowany doradca podatkowy, szef kancelarii podatkowo-księgowej Taxpol
W 2005 r. dało się zauważyć lekką poprawę koniunktury. Niestety, znacznie wzrosła biurokracja podatkowo-skarbowa. W związku z wejściem Polski do UE nastąpiły zmiany w zakresie przepisów o podatku VAT, m.in. pojawiło się wiele nowych deklaracji, a dotychczasowe zmieniły się. Poza tym prawo podatkowe ulega regularnie co roku zmianom niezależnie od okoliczności politycznych i koniunkturalnych. Jest to bardzo uciążliwe i kosztowne dla firm. W zakresie obrotu gospodarczego firm polskich z unijnymi zaczęły obowiązywać unijne wersje druków formularzy i unijne procedury. To wszystko trzeba było opanować. Najlepiej, aby formalności te prowadziła profesjonalna agencja celna, ale to z kolei kosztuje.
Innym utrudnieniem, zgoła drobnym, ale jakże uciążliwym dla biznesu, jest orzeczenie NSA, że PIT-y roczne i deklaracje miesięczne PIT-5 nie mogą być podpisywane przez pełnomocnika firmy, gdyż żadnego typu upoważnienia w tych przypadkach nie są ważne. Upłynęły miesiące, nim wiedza o tym orzeczeniu zaczęła docierać do firm i wielu podatników musiało składać liczne korekty z własnym podpisem. Wszystko to jest sprzeczne z zasadami Kodeksu Cywilnego i należy tę sprzeczność jak najszybciej poprawić.
Największą przeszkodą rozwoju biznesu są wielkie koszty pracy, czyli daniny dla ZUS. Ponadto system informatyczny ubezpieczeń społecznych firmy Prokom Software to istna droga przez mękę dla wszystkich i dla ZUS-u także. By uzyskać np. zaświadczenie o niezaleganiu w płaceniu składek ZUS, system sprawdza całą dokumentację ZUS firmy od 1999 r. i jeśli wykryje jakiś błąd, trzeba wprowadzić stosowna korektę. Najczęściej bywa tak, że złożenie jednej korekty powoduje pojawienie się kolejnego błędu i tak można się bawić tygodniami, a zaświadczenie staje się niedostępne. W normalnych krajach małe firmy rozliczają się raz lub dwa razy na rok, a nie u jak u nas co miesiąc. To jest mnożenie biurokracji.
Rok 2005 przyniósł natomiast poprawę w funkcjonowaniu systemu bankowego. Wiele firm korzysta już z możliwości dokonywania rozliczeń przez Internet oraz monitorowanie na bieżąco stanu finansów. Znaczącym ułatwieniem stała się autentyczna wymienialność złotówki w kontaktach wewnątrzunijnych.
az
Archiwum