Wywiad

Przez inhorgentę w świat
O sukcesie na targach inhorgenta, o projektowaniu biżuterii, inspiracji twórczej i artystycznych planach na przyszłość z Arkiem Wolskim, projektantem biżuterii, rozmawia Joanna Banakiewicz-Brzozowska
1. Tegoroczna edycja targów inhorgenta europe okazała się dla Pana bardzo szczęśliwa. Wygrał Pan konkurs Innowacje (Inovationpreis) w jubileuszowej 10. edycji tych targów. Czym jest dla Pana ta nagroda?
W pierwszej kolejności zaskoczeniem. Targi Inhorgenta są imprezą komercyjną. Sądziłem, że jury szuka dobrze zaprojektowanej biżuterii seryjnej czy sreber użytkowych, szeroko pojętego designu. Tu jednak zauważono rzeczy jednostkowe, bardziej niszowe, będące moją prywatną wypowiedzią poprzez biżuterię, obiekt.
2. Konkurencja była bardzo duża – 161 uczestników konkursu, a wygrana przypadła właśnie Panu - pierwszemu Polakowi w historii tego konkursu. Czy jest Pan usatysfakcjonowany nagrodą?
Nagroda - oprócz satysfakcji, że jury jako międzynarodowa grupa ludzi zajmujących się biżuterią czy sztuką uznaje moje rzeczy za charakterystyczne i wartościowe - jest także doskonałą promocją nazwiska, a jak już wspomniałem, inhorgentę wykorzystuję jako najlepsze miejsce w Europie na zdobycie rynku.
3. Barbara Schmidt, koordynatorka konkursu, podczas uroczystości wręczania nagród powiedziała: "Projektant mówi językiem zrozumiałym na świecie: mówi biżuterią". Co Pan przekazuje odbiorcom swojej biżuterii?
Moja wypowiedź jest bardzo osobista, mówię o rzeczach ważnych dla mnie. Nie mogę podać ogólnej charakterystyki, raczej można by mówić o każdej rzeczy z osobna. Unikam więc omawiania swoich prac, ciekawsze jest dla mnie co publiczność może o nich powiedzieć, a skoro jest to język zrozumiały na świecie, to mam nadzieję, że coś może.
4. Skąd czerpał Pan inspiracje przygotowując kolekcję do konkursu?
W większości przypadków moje prace widzę gotowe w głowie, dobieram tylko technikę, w której ta wizja zrealizuje się najlepiej. Pewnie bierze się to z jakichś obserwacji i ciekawości świata.
5. Jak rozpoczęła się Pańska kariera jako projektanta biżuterii?
Zaczynałem w 1997 na ostatnim roku studiów na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie studiowałem oceanografię fizyczną. Zatrudniłem się jako szlifierz bursztynu, co mocno mnie wciągnęło. Kupiłem podstawowe narzędzia i w łazience próbowałem „wywarzać otwarte drzwi”. Nie żałuję wyboru takiej drogi. Może osiągnięcie podstaw techniki trwało dłużej, ale kształtowało determinację i wiarę we własne siły, a to w każdym przedsięwzięciu jest najistotniejsze.
6. Na co zwraca Pan uwagę projektując biżuterię?
W pracach jednostkowych najważniejszy jest pomysł. Sposób realizacji dobieram spośród technik, którymi najchętniej się posługuję, co nie znaczy, że forma nie jest ważna. Źle dobrana technika potrafi zepsuć najlepszy pomysł. Biżuteria seryjna, komercyjna zakotwiczona jest we współczesności, w obowiązujących trendach, modach. Aby kolekcja mogła odnieść sukces komercyjny, trzeba wytężyć kreatywność, i jednocześnie pokazując swój własny styl, zmieścić się w granicach gustu obowiązującego w wybranym segmencie rynku. Rolą ambitnych projektantów jest poszerzanie tych granic.
7. Jaki jest Pana ulubiony motyw i materiał, z którego tworzy Pan biżuterię?
Od jakiegoś czasu często używam plastiku. Ostatnio bardzo zainteresowała mnie stal, aluminium, duże formy. No i nowe technologie, modelowanie 3D, lasery.
8. Pana artystyczne plany na przyszłość?
W maju - wystawa Grupy Sześć podczas Legnickiego Festiwalu Srebra, w czerwcu - londyńska galeria Lesley Craze będzie pokazywać moje prace na „Collect” w Saatchi Gallery w Londynie
9. Czy przygotowuje się Pan do kolejnych konkursów?
Każda okazja do zrobienia nowych prac jest dobra, pewnie jeszcze się skuszę.