Targi Pret a Porter
Pret a Porter
23/02/2004

43 tys. handlowców; ponad 1,2 tys. wystawców; 1,6 tys. nowych kolekcji; 44 państwa; więcej niż tysiąc dziennikarzy – to możliwie najkrótsza statystyka targów Pret a Porter Paryż 23-26 stycznia 2004.



Hasłem targów było Pret a Porter – Przenoszenie Mody w Życie. I rzeczywiście coś w tym reklamowym sloganie jest, gdyż kolekcje zaprezentowane podczas targów to żadne haute couture, ale moda, która szybko z wieszaka ześlizgnie się wprost na ulicę. O każdej porze dnia wielu targowych gości gromadziło się przed specjalną wystawą, w której stworzono zestawy, wyznaczające trendy na jesień zimę 2004-2005. Uwagę przyciągał także wielki telebim, na którym wyświetlano propozycje modnego ubierania się do pracy, na randkę, do kina, klubu czy na spacery.



Każdy poziom targów oznaczony był innym słowem. Pierwszy – Równowaga. Ubrania spokojne, klasyczne, nieco męskie w stylu, pozbawione do niezbędnego minimum detali. Poziom nr Dwa – Wibracje. Styl dokładnie odwrotny – przerysowany, barokowy, czerpiący z „Alicji w Krainie Czarów” i „Dyskretnego uroku burżuazji”. Ubrania albo zbyt małe, albo zbyt duże, ręcznie robione lub fabrycznie podniszczone, zdecydowana większość – dziwactwa myśli konfekcyjnej. A poziom 3. to Propozycja(e). Ubrania miejskie, duch unisex, proste fasony, dobre tkaniny. Na top wraca styl punk i neogotycki, moda klubowa trzyma się mocno.



Aż 400 firm reprezentowało wśród wystawców segment akcesoriów. Te drobne elementy garderoby coraz częściej wychodzą na plan pierwszy stąd rosnąca ich popularność. Torebki, paski, kapelusze były tak różne i tak rozmaite, że trudno w ogóle cokolwiek trendowego sygnalizować. Powiem, jak w pewnym dobrze znanym filmie „Dziewczyny do wzięcia” - możliwości jest wiele – kapelusz a’la Al Capone w połączeniu z posrebrzanym paskiem i torbą-listonoszką wykonaną metodą patchworku albo dziergana kolorowa czapka we wzorek norweski założona do błękitnych dżinsów i przejrzystej szyfonowej bluzeczki w kolorze totalnej czerni, a do tego małą torebeczka z imitacji futra... Jeśli to się Waszym zdaniem gryzie, to tylko na papierze. W prawdziwym zestawieniu może być to coś niezwykle intrygującego.

l.lewandowska